piątek, 24 września 2010

"Prasówka" kryminalistyczna

Żona i syn zabili 59-latka trucizną w kanapkach - ciekawa sprawa, zwłaszcza, że u nas z wykrywalnością otruć nie jest najlepiej. Ale ten dziennikarz też chyba do końca nie wiedział o czym pisał: "Jednak w sierpniu tego roku policjanci uzyskali operacyjną informację, że przyczyną śmierci 59-latka mogło być otrucie" (Prawdopodobnie chodzi o informacje uzyskane w wyniku czynności operacyjnych, a nie w wyniku jakiejś operacji chirurgicznej jak można by to zrozumieć)

Virginia puts woman to death by lethal injection - fascynuje mnie, że jeszcze w XXI wieku ludzie są skazywani na karę śmierci, a tym bardziej uzasadnianie tego faktem, że są "uosobieniem zła". Historia ciekawa i dziwaczna.

USA TODAY Investigation Reveals Serious Misconduct by Justice Department Prosecutors - ciężko jest stworzyć dobry i sprawiedliwy system sprawiedliwości. Tutaj więcej o tej sprawie.

Tens of millions of 'missing' girls - trochę o problemie deficytu kobiet na świecie. Brakuje około 60 do 100 milionów kobiet, choć teoretycznie powinno być ich więcej... Czyli trochę o równouprawnieniu i wiktymizacji kobiet. Polecam (dodatkowo na stronie znajdziecie linki do filmików na TED-zie: czyli bardzo ciekawych wykładów na ten i inne tematy. Polecam!)

wtorek, 21 września 2010

Bezpieczeństwo w sieci 5: sposoby zwalczania - CETS, czyli Bill Gates włącza się do akcji

W Kanadzie (Australii, Brazylii, Chile, Włoszech, USA i kilku innych krajach, a wkrótce także w Polsce) policja korzysta ze stworzonego specjalnie na ich potrzeby przez Microsoft programu CETS (Child Exploitation Tracking System).
Sposób, w jaki detektywowi z Toronto udało się uzyskać pomoc komputerowego giganta był wręcz filmowy. W 2003 Paul Gillespie, pracujący w wydziale ds. przestępczości seksualnej, zajmujący się problemem pornografii dziecięcej, napisał e-mail do szefa Microsoftu, czyli Billa Gatesa, z przejmującym apelem o pomoc (w tym miejscu źródła nie są zgodne. Można znaleźć informację, że maili było więcej i były wysłane do kilku różnych dyrektorów w Microsofcie, a jeden przypadkowo trafił do Gatesa). Zwracał w nim uwagę na to, że policja nie daje sobie rady ze zwalczaniem sprawców cierpienia wielu dzieci, bo nie ma odpowiednich do tego narzędzi. Jednocześnie sprawcy potrafią świetnie maskować swoją działalność przy pomocy oprogramowań szyfrujących itp. Gillespie, jak twierdzi, nie spodziewał się większej reakcji w odpowiedzi na swój apel. Jednak już kilka tygodni później rozpoczęły się prace nad CETS, zakończone w kwietniu 2005 roku.

CETS jest oprogramowaniem, które ma wspomagać działania policji: z jednej strony ma być platformą wymiany informacji, poprawiać organizację działań różnych służb, z drugiej strony jego zadaniem jest zbieranie danych i ich przetwarzanie, znajdowanie połączeń pomiędzy różnymi, na pierwszy rzut oka niezwiązanymi ze sobą sprawami. Działanie CETS jest oparte na plikach tekstowych, co oznacza, że może zarządzać ogromnymi ilościami danych, takimi jak: adresy e-mail, nazwiska podejrzanych, numery kont bankowych, numery kart kredytowych i wszelkie inne znaczniki identyfikujące.
Jeszcze w fazie beta testów można było sprawdzić przydatność CETS, kiedy to udało się uratować 4-letnią dziewczynkę z Ontario, dzięki połączeniu ze sobą dwóch bardzo odległych danych, które prawdopodobnie ludzkie oko by przeoczyło. W Stanach udało się złapać grupę zajmującą się dostarczaniem dziecięcej pornografii, oczywiście za odpowiednią cenę. W ten sposób udało się zdobyć ponad 1000 numerów kart kredytowych z całego świata, w tym z Kanady. Dodatkowe dane dotarły z Anglii, gdzie zatrzymano mężczyznę, utrzymującego kontakt mailowy z mężczyzną z Toronto. Kanadyjczyk mu zdjęcia swojej, jak twierdził, córki. CETS po przeanalizowaniu numerów kart kredytowych i danych z Anglii znalazł łącznik – kod pocztowy. Sprawca co prawda zawsze zatajał swoją tożsamość i zmieniał adres, ale kodu już nie. Nie był to jeszcze żaden dowód, ale pozwolił dotrzeć policji do sprawcy, ofiary i dowodów.
więcej informacji:

czwartek, 16 września 2010

Bezpieczeństwo w sieci 4: Kampanie społeczne

Dziś coś dobrego dla wszystkich, którzy lubią sobie pooglądać filmiki na jutjubie. Zestawienie kilku kampanii społecznych związanych z bezpieczeństwem w sieci pokazuje, że można zrobić dobry film docierający do grupy docelowej w sposób zabawny, a nie nachalny i banalny


Pomysłowe i dowcipne przedstawienie problemów, o których trudno się mówi:


A to znane wszystkim łopatologiczne (moim zdaniem) przedstawienie podobnych spraw:


Taka akcja dużo lepiej dotrze do nastolatków:


Albo tym bardziej taka (mój faworyt!):


Niż taka:


Ale za to bardzo pomysłowo została zrobiona kampania dotycząca przemocy w Internecie:


A kto jeszcze nie widział niech obejrzy jak David H. i Dolph L. promują bezpieczną sieć (to akurat reklama oprogramowania, ale naprawdę świetna!) na widelcu.pl.

środa, 15 września 2010

Canine CODIS - sposób na nielegalne walki psów?


Trzy miesiące temu amerykańska organizacja American Society for the Prevention of Cruelty to Animals (ASPCA) ogłosiła powstanie "canine CODIS", czyli bazy danych zawierającej informacje o DNA psów zmuszanych do udziału w nielegalnych walkach. Celem tego przedsięwzięcia jest zwiększenie skuteczności organów ścigania i systemu sprawiedliwości w tych sprawach.

W Stanach walki psów stanowią gigantyczny biznes, trudny do namierzenia i zwalczenia. Często śledczy docierają na miejsce zdarzenia za późno, znajdując jedynie krew, sierść, szczątki zagryzionych zwierząt. Stworzony system ma pozwolić na późniejsze skojarzenie różnych miejsc zdarzenia (przedstawienie, że jest to zorganizowana i długotrwała działalność) z konkretnymi psami (znalezionymi w innych częściach kraju również podczas walk) oraz hodowlami. Zebrany w ten sposób materiał dowodowy będzie pewniejszy i bardziej "naukowy", czyli bardziej przekonywający dla przysięgłych.

W Polsce problem prawie nie jest ruszany. Co jakiś czas można znaleźć w prasie informacje na temat zatrzymań w sprawie nielegalnych walk psów, ale najczęściej takie sprawy kończą się uniewinnieniem lub niewielką grzywną. Ja sama nie jestem zwolenniczką wysokich kar więzienia, ale wydaje się, że sprawy znęcania się nad zwierzętami są wciąż w naszym kraju traktowane mniej poważnie przez sąd, co powoduje, że i walka z tak negatywnymi zjawiskami staje się trudniejsza. A stworzenie czegoś na kształt amerykańskiego psiego CODISa z tej perspektywy wydaje się nierealne.

Zapraszam do poczytania:

P.S. Podoba mi się, że posłowie zainteresowali się problemem. Niestety odpowiedź typowa, którą można podsumować jednym zdaniem: nie zamierzamy nic zmieniać, bo wszystko działa dobrze.