piątek, 12 marca 2010

Dziwne i straszne: sprawa brytyjskiego Fritzla

Sprawa przerażająca, tragiczna i załamująca, znaleziona na TheTimesOnline

Małe podsumowanie ode mnie:
- ojciec przez 35 lat (!!) wykorzystywał swoje dwie córki (wszystko zaczęło się gdy jedna z nich miała 5 lat)
- obie córki były między 1988 a 2002 w 18 ciążach (z czego 9 zakończyło się poronieniem lub usunięciem ze względu na defekty genetyczne)
- matka uciekła z domu w 1992, zostawiając córki z ojcem
- przez lata opieka społeczna i inne organizacje nie zrobiły nic dla obu kobiet, choć docierały do nich informacje o tym co się dzieje w tym domu (rodzina była prześwietlana i kontrolowana przez w sumie 100 urzędników z różnych organizacji); podobno niektórzy byli zastraszani przez ojca (?)

Reszta do przeczytania w linku powyżej.

Żądza wiedzy trzech polskich nastolatków

Październik, 2008 rok, Łódź:
Dwóch osiemnastolatków pije alkohol w mieszkaniu z okazji urodzin jednego z nich. Współtowarzysz jubilata postanawia uraczyć go niecodziennym prezentem – pokazać, jak to jest zabić człowieka. Zadanie nie jest trudne, w bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się idealny kandydat – bezrobotny 32 latek, spiący po spożyciu dużej ilości alkoholu. Nastolatkowie bez trudu obezwładniają ofiarę, przyduszają poduszką i przystępują do „badań”. Wpierw wbijają ofierze nóż w szyję. Nowe wrażenia szybko ich męczą, robią krótką przerwe na papierosa. Po chwili wracają, jeden z nich wyciąga nóż, a następnie obaj sprawdzają jaki opór stawia mu ludzki brzuch. Bogatsi o nowe doznania sprzątają dom ofiary i zacierają ślady.


Grudzień 2008 rok, Łódź
Czwórka nastolatków oddaje się tradycyjnej konsumpcji alkoholu w mieszkaniu. Są wśród nich nasi „bohaterowie” z października, siedemnastolatek oraz szesnastolatek. Trójka z nich, głodna wiedzy i nowych wrażeń postanawia zabić biesiadującego z nimi szesnastolatka. Tym razem chcą sprawdzić, jak umiera duszony człowiek. Wpierw zostaje lekko podduszany rękoma „dla zabawy”. Następnie wykorzystują sprężynę od ekspandera, po której użyciu nastolatek traci przytomność. Nie zrażeni postanawiają przeprowadzić kolejne eksperymenty. Okładając ciało kijem, dążą do uzyskania odpowiedzi na pytanie czy na ciele chłopca powstają jakieś ślady. Odpowiedź otrzymują. Zaspokoiwszy żądzę wiedzy, zawijają ciało w koc, wyworzą do parku na wózku, gdzie porzucają je w stawie przykrywając gałęzniami i listowiem. Następnego dnia spotkają się, aby powrócić do picia napojów procentowych.

Epilog
Cała trójka została zatrzymana niedługo po drugim zabójstwie. Proces toczył się przed łódzkim sądem okręgowym. Dziewiętnastolatkowie zostali skazani na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a siedemnastolatek na karę 25 lat pozbawienia wolności. Tłumaczyli, że zabijali, bo chcieli zobaczyć, jak to jest pozbawić człowieka życia.

więcej na ten temat:

czwartek, 11 marca 2010

Bezpieczeństwo w sieci 3: Fałszywe sklepy internetowe

Zakupy dokonywane poprzez sklepy internetowe mają wiele zalet. Poczynając od ceny, która z reguły jest niższa od tej oferowanej w tradycyjnym sklepie, kończąc na wygodzie, gdyż towar zazwyczaj dostarczany jest nam pod drzwi (Chyba że przesyłką opiekuje się listonosz „miłośnik awizo”).

Sposób w jaki dochodzi do transakcji oraz z pozoru brak możliwości weryfikacji istnienia firmy skłania niemilców do tworzenia fałszywych sklepów, w których możemy conajwyżej utopić swoje pieniądze i ujawnić dane karty kredytowej. Niestety takie sklepy w 2009 roku były plagą internetu. Bez obaw jednak! Wystarczy kilka minut aby zorientować się, czy aby sklepu nie prowadzi typ spod ciemnej gwiazdy.


Należy m.in. sprawdzić:

  1. Adres firmy – można zobaczyć na google maps jak wygląda to miejsce

  2. Numer telefonu – jeśli mamy wątpliwości zadzwońmy

  3. REGON – można dojść do kogo należy poprzez stronę http://www.stat.gov.pl/regon

  4. Jak długo sklep działa na rynku – Niezadowoleni klienci pojawiają się najczęściej po 2 – 3 tygodniach od założenia. Nie jest to jednak regułą, sklep mógł powstać dużo wcześniej, ale rozpocząć działalność po upływie określonego czasu. Ponadto twórca może generować fikcyjne „poszlaki” wskazujące na aktywną dzialałność sklepu w postaci np. komentarzy zadowolonych klientów lub statystyk sprzedaży.

  5. Brak możliwości zapłaty przy odbiorze – podstawa każdego fałszywego sklepu internetowego. Nie ma takiej możliwości, lub jest ona możliwa po dokonaniu pierwszego zakupu.

  6. Ceny – mogą być bardzo niskie, wręcz nieprzyzwoicie niskie. Nie należy jednak pochopnie oceniać sklepu tylko po cenach, gdyż sprzedaż internetowa jest tańsza niż zwykła.

  7. Czy ktoś dokonał już zakupu w sklepie i jeśli tak, to z jakim skutkiem - Najlepiej jeśli byłaby to osoba znajoma.
Te czynności powinny w zminimalizować ryzyko zostania oszukanym przez fałszywy sklep internetowy. Jednak przy sprzedaży wysyłkowej nigdy nie możemy mieć pewności, że towar do nas dotrze (abstrahując od czynników losowych). Z przykładów można wymienic sprawę JapanFoto.pl. Sklep działał na rynku dlugo, jednak po zmianie właściciela, wprowadził politykę nie wysyłania zamówionego i opłaconego sprzętu. Przed takimi sytuacjami ustrzec się w praktyce nie jest możliwe. Pozostaje nam zawiadomić o popełnieniu przestępstwa oraz wystąpić z pozwem cywlinym, mając nadzieję odzyskania pieniędzy.

środa, 10 marca 2010

Dziwne i straszne: sprawa Jaycee Dugard

Był rok 1991, 10 czerwca. 11-letnia Jaycee czekała na przystanku autobusowym (w mieście South Lake Tahoe, California), w pobliżu swojego domu (googlemaps). Nagle pojawił się szary samochód, z którego nieznany mężczyzna zaciągnął dziewczynkę do środka. Wszystko działo się krótką chwilę, na oczach wielu osób. Jej ojczym próbował nawet ścigać oddalający się pojazd, jednak miał do dyspozycji tylko rower... Dziewczynki nie odnaleziono... aż do sierpnia 2009...

Sprawa bardzo szybko została nagłośniona przez lokalne i masowe media. Zatrudniono do pomocy wolontariuszy, cała społeczność się zmobilizowała w poszukiwaniach. W ciągu pierwszych tygodni policja była zalewana zgłoszeniami, jednak nic nie udało się ustalić. Ponieważ mała Jaycee bardzo lubiła kolor różowy, całe miasto zostało oblepione różowymi wstążkami, aby nie zapomniano o tej nierozwiązanej sprawie.

Dugard została porwana przez małżeństwo: Philipa Craiga Garrido i jego żonę, Nancy. Philip był w tym czasie na warunkowym, po odsiedzeniu siedmiu miesięcy z wyroku za porwanie i gwałt. Mieszkali w Antioch (California) razem ze matką chorą na demencję. Mimo że Garrido był monitorowany, sprawdzany przez policję, a później nawet nosił specjalną bransoletę z GPS-em na nodze, nikt nie zauważył pojawienia się w jego domu małej dziewczynki. Z obawy, że jednak coś może się wydać (jeden z sąsiadów wspominał na przykład, że rozmawiał z dziewczynką, która przedstawiła się właśnie jako "Jaycee" i że w rozmowie przyznała, że mieszka z Garrido) dom z czasem został odgrodzony od świata zewnętrznego wysokim płotem i drzewami.

W okresie, w którym była przetrzymywana urodziła dwie córki. Pierwszą w 1994 roku (czyli kiedy miała 14 lat), drugą w 1997 [dla ich ochrony imiona dziewczynek nie zostały podane w amerykańskich newsach, choć podawane były przez media w Kanadzie czy Europie; moim zdaniem nie powinno się już bardziej ich piętnować, więc z poczucia przyzwoitości również ich nie podam]. W tym czasie Jaycee przedstawiała się osobom z zewnątrz jako córka Garridów i starsza siostra dziewczynek. Pisała też dziennik, w którym zapisywała swoje ciężkie przeżycia. (o czym można przeczytać tutaj: "How can I ever tell him I want to be free. Free to come and go as I please ... free to say I have a family."). W tym okresie Garrido zaczęło się dobrze wieść, jego firma drukarska prosperowała, udzielał się w kościele, mówił o tym, że chce odkupić swoje grzechy, pisał bloga.

Koniec końców Jaycee się odnalazła. W jakich okolicznościach? Ogólnie rzecz ujmując dość dziwnych. 24 czerwca 2009 Garrido odwiedził University of California, gdzie chciał urządzić jakąś imprezę chrześcijańską. Osobie za to odpowiedzialnej wydał się na tyle dziwny, że poprosiła, aby przyszedł ponownie następnego dnia. Wówczas zjawił się z dwoma dziewczynkami, które przedstawił jako swoje córki. Został sprawdzony i kiedy okazało się, że jest skazańcem na warunkowym zwolnieniu, skontaktowano się z jego "prowadzącym". Został aresztowany (do sprawdzenia, czy nie naruszył zasad zwolnienia warunkowego - tak przynajmniej zrozumiałam z doniesień), ale w jego domu w momencie zatrzymania nie było żadnych dzieci, tylko żona i matka. Później tłumaczył się, że dzieci, z którymi przyszedł, to córki jakiegoś krewnego. W końcu 26 czerwca na przesłuchanie przyszła z dwom dziewczynkami kobieta, która kazała się nazywać "Alyssa" (i zmieniała wersje kim dokładnie jest i kim dla niej są dziewczynki), a w końcu przyznała się, że jest poszukiwaną zaginioną dziewczynką sprzed lat...

Tak w skrócie wygląda ta historia. Smutna, choć z happy endem (?). Z doniesień medialnych wynika, że córki Jaycee uczą się prywatnie, by nadrobić luki w wykształceniu. Sama Jaycee cieszy się powrotem do domu, chłonie wiedzę, dużo czyta, chce wiedzieć jak najwięcej o świecie, od którego była od lat odgrodzona. Jednak nawet nie próbuję sobie wyobrażać jak ciężko będzie dla niej i jej córek w przyszłości, ponieważ o przeszłości i swoim pochodzeniu nigdy nie zapomną.

Na zakończenie kilka ciekawostek:
• do tej sprawy wykorzystano metodę progresji wiekowej (oczywiście przed odnalezieniem Jaycee), aby ocenić jak zaginiona może wyglądać po latach (korzystając z ostatniego najbardziej aktualnego zdjęcia, grafik tworzy możliwy wygląd danej osoby, również wykorzystując zdjęcia rodziców z odpowiedniego okresu)
tu znajdziecie miejsce gdzie była przetrzymywana
jedne z pierwszych doniesień o odnalezieniu zaginionej